top of page
Zdjęcie autoraZamydlacz

Jaja na wodzie czy Wiedeń?

Człowiek nie jest taki, że by nie popłynął. I nie chodzi tu o to, że czasem stara się by kogoś rozbawić. I gdy widzi, że tamten się śmieje, to wymyśla kolejny dowcip lub gag, który przynosi  salwy śmiechu. I tak zaczyna go pochłaniać to rozśmieszanie, że zaczyna myśleć, iż to on sam jest tak genialny i śmieszny. I zaczyna brnąć coraz bardziej w tę swą genialność aż z radosnego śmiechu robi się pusty śmiech. On sam zaś przestaje być śmieszny i staje się żałosny.

 

Nie, nie o to chodzi. Chodzi raczej o to coś, co często nie wygląda śmiesznie, choć bywa radosne. Ba, zdarza się groźne. Czasem zrobi małego psikusa i ni stąd ni zowąd, w pogodny dzień ochlapie i usta napełni słonym smakiem, a rzecz taka wywoła uśmiech na twarzach - szczególnie tych nie ochlapanych. Ale czyni to nie z chęci czynienia dowcipów, a raczej tak dla przypomnienia, że jaja na wodzie, to najlepiej tylko w kambuzie. Nigdy nie drwi, nie udaje i nie mówi, że może choć morze.

 


Jaja

Dobrze, gdy jest respekt i szacunek do morza, ale gdy przesadzimy z tą powagą, która czasem wręcz w nadęcie się przeradza, to może wyjść komicznie i karykaturalnie.

Ale niekiedy w niezamierzony sposób wyjdzie tak, że śmiechem wybuchnie dzielna załoga mimo, iż sprawca śmiechu wcale nie zamierzał jaj sobie robić.

 

Zdarzyło się razu pewnego, że płynęliśmy w rejs. Gdy ląd zaczynał się lekko rozmazywać w oddali rzekłem do załogi, że to ostatnia chwila na telefony, bo za chwilę stracimy zasięg. Na pokładzie był młody chłopak, który był pierwszy raz na morzu. Z rozmowy wnioskowałem, iż rozmawia z dziewczyną i taki fragment jego słów usłyszałem:

- Tak, zaraz skończy mi się zasięg...

- No raczej się nie dodzwonisz ...

- Jak nie chcę, po prostu nie będzie zasięgu ...

- No jak jest? No fajnie jest. Z lewej strony woda. Z prawej strony woda a my środkiem...

 

Innym razem byliśmy w rejsie gdzieś pod Dover. Rozmawialiśmy o pływach, prądach, wysokich i niskich wodach i najlepszych porach na wpływanie bądź wypływanie z portu. W oddali pojawił się statek. Zaczęły się klasyczne pytania o statek. A jaki, a czy duży, a ciekawe skąd i dokąd płynie itp. Z upływem czasu stawał się coraz bardziej wyraźny i na moje oko wyglądał na masowca, więc wyraziłem swą myśl na głos.

- Ciekawe czy jest pełny czy pusty? - zastanawiał się jeden z załogantów.

- Wydaje mi się, że pełny. - powiedział drugi z załogantów.

- Raczej pusty - stwierdził ten pierwszy.

- Na pewno pełny - upierał się przy swoim ten drugi.

- Jeśli pełny, to dlaczego ma tak wysoko wystający kadłub nad wodę? - nie dawał za wygraną pierwszy.

- Ma wystający kadłub, bo tak jest zrobiony, ale na pewno jest pełny bo nie opłaca się by statki pływały puste - ripostował drugi.

Na to wtrącił się trzeci z załogantów.

- Pewnie wiezie pszczoły luzem ...

 

Jeszcze innym razem, gdy byliśmy kilkadziesiąt a może i kilkaset mil od najbliższego lądu, a dookoła nas jak okiem sięgnąć tylko woda i woda, wychodząc na wachtę spod pokładu, pewna załogantka rozejrzała się dookoła i rzekła:

- Aaaa, to TU jesteśmy.

 

Jak widać z tymi jajami różnie bywa. Ale dobrze jest w rejsie robić jaja i to dosłownie. O zbawiennym wpływie jaj na ludzki organizm wiele już napisano, więc nie będę się powtarzał. Dodam jedynie, że spożywanie jaj bardzo dobrze wpływa na oczy a póki co oczy i obserwacja, to podstawowy instrument bezpiecznego pływania. Z jaj można czynić najprzeróżniejsze potrawy, ale chyba najbardziej znanym i jednym z najprostszych dań z jaj jest jajecznica. Wystarczy wbić na patelnię, zamieszać i gotowe.

Niby tak, ale ... Można to danie urozmaicić i to na wiele sposobów.

 

Jaja "na bazie"

Nim same jaja wylądują na patelni można przygotować najprzeróżniejsze "bazy". Jedni lubią by taką bazą był podsmażony boczek. Inni by to była podsmażona kiełbaska, jeszcze inni by najpierw podsmażyć cebulkę. I dopiero do takiej bazy dodajemy jaja i mieszamy. Bywa też, że bazą jest chleb podsmażony z dwóch stron i zalany jajami. Z mieszaniem jest wtedy nieco gorzej i raczej trzeba rzecz całą przewrócić na drugą stronę niż zamieszać. Ale mogą też być inne podstawy. Na przykład przesmażone pieczarki lub inne grzyby. Na przykład zdarzyło się raz, że jesienią wylądowaliśmy na Gotlandii i opodal mariny na łące, pod lasem było zatrzęsienie maślaków. Szwedzi raczej nie są grzybiarzami i gdy je zbierałem patrzyli na mnie dziwnie, ale śniadanko było wyśmienite.  


Jaja

Jeszcze inni zaczynają od podsmażenia cukinii, pomidorów, a nawet marchewki. W zasadzie nie ma tu ograniczeń i wszystko zależy od tego co komu w duszy zagra i co znajdzie w kambuzie.

 

Jaja z dodatkami

Do jajecznicy pasują różne dodatki. Nie ważne czy jajecznica jest na bazie czy bez bazy, to można do niej różne rzeczy dodać: np. sos pomidorowy lub odrobinę przecieru (ekstremiści dodają keczup), szczypiorek, szpinak, zieloną pietruszkę czy inną zieleninę.  Gdy dodamy trochę mleka i dobrze będziemy mieszać jajecznica będzie nieco "lżejsza". Gdy do mleka dodamy jeszcze trochę mąki zrobi się "pulchniejsza".

Zdarzyło się kiedyś, że mieliśmy tylko jedno jajko na dwie osoby. Były za to mleko i mąka. Gdy dodaliśmy do tego pół bochenka chleba wyszło, że jednym jajkiem najadły się do syta dwie osoby.

Można też dodać pastę paprykową lub oliwki - wszystko zależy od naszych gustów i wyobraźni.

 

Jaja dla wyczynowców

Na jachcie nie jest to łatwe, ale można się pokusić o jajecznicę na masełku i na parze, czyli nad gotującą wodą umieszczamy talerz, który się nagrzewa od pary i na tym talerzu, na maśle, solidnie mieszając przyrządzamy jajecznicę.

Inna wersja dla "gimnastyków" to jajka w kołderce (to pewnie już nie jajecznica ale spróbować można). Do wrzącej wody zamieszanej tak by powstał wir i "lejek" wkładamy jajko bez skorupki, tak by tylko białko się ścięło. Odbywamy je z wody i od razu na talerz.

I jeszcze jaja sadzone. Już słyszę te głosy oburzenia, że to nie jajecznica. Ale też słyszałem, że to jest jajecznica tylko taka dla leniwych, bo wrzucasz na patelnię i nawet mieszać nie trzeba.

 

Przyprawy

Tradycyjnie podstawowe to sól i pieprz ale nie powstrzymuje się - wszystko kwestia smaków i wyobraźni.

 

I na koniec najważniejsze: czy jajecznica ma być ścięta czy nie ścięta. Czy taka , że się prawie sypie, czy też taka, że się leje. Oczywiście jedni wolą taką inni wolą siaką. Gdy zaś mamy i jednych i drugich zwolenników na pokładzie polecam "kompromis", czyli ściętą i nie. Oddzielcie białko od żółtka i bez względu na to czy robicie na bazie, czy bez, czy z dodatkami, czy jeszcze inną w pierwszej kolejności dajcie na patelnię białko by się dokładnie ścięło. Dopiero potem żółtko, które nie musi się już ściąć. Taka trochę jajecznica po wiedeńsku.

Życzę dobrych pomysłów i smacznego. Pamiętajcie też by jajecznica była jednak z jajem.

 

44 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

コメント


bottom of page